Naprawdę- na niby
Urzędnicy legniccy najpierw długo oswajali się z wiedzą, że major Dybowski wodził za nos bezpieczeństwo i komunistów. Potem, gdy przemilczanie i lekceważenie głosów o Dybowskim nie zatrzymało siły promującej majora – postanowili skorzystać.
Skorzystał LCK, kiedy urządził koncert na dziedzińcu Akademii Rycerskiej, skorzystał Ratusz, gdy obwiesił plakatami na dwa tygodnie (!) w „roku” Dybowskiego wiaty przystanków , skorzystał MCK, gdy urządził konkurs plastyczny w związku z Rokiem majora Dybowskiego oraz konkurs na utwór muzyczny. Skorzystało Muzeum tworząc mini wystawę na Złotoryjskiej oraz ekspozycję w starej części muzeum. Nawet, enigmatyczne , ale zawsze - plakaty powstały i wiszą na mieście.
Gdyby jednak nie akcja billbordowa z niepokojącymi słowami „zabity”, „zamordowany” można by pomyśleć, że Dybowskiemu naprawdę oddaje się jakiś hołd w naszym mieście. To pozory.
O prawdę na temat śmierci Dybowskiego na bilbordach postarali się nie urzędnicy miejskich instytucji jak LCK, MCK, Muzeum Miedzi, niekoniecznie też urzędnicy Ratusza. Z ich strony byłoby rzeczywistym zabiegiem upamiętniającym naszego niezłomnego postawić mu na skraju Placu Słowiańskiego pomnik : Dybowski jak ze starej odnalezionej fotografii - siedzi w fotelu i spogląda na Ratusz. Jako pamiątka i napomnienie. To w wersji hard, soft - choćby tablica na kamienicy przy Wrocławskiej z zawiadomieniem: „Tu mieszkał aż do aresztowania…”.
Niemiecki burmistrz doczekał się takiego wyróżnienia.
Na przynajmniej tyle rzeczywistego zaangażowania w Rok Dybowskiego chyba Ratusz stać ?ka